Tylko co piąty mężczyzna z Ukrainy mieszkający obecnie w Polsce (22 proc.) boi się mobilizacji do wojska, wynika z najnowszego badania Grupy Progres. Inaczej jest w przypadku ich pracodawców, którzy są wyraźnie zaniepokojeni i obawiają się odpływu panów z Ukrainy po 18 maja, gdy w życie wejdzie nowa ustawa mobilizacyjna. Sami zainteresowani deklarują, że nie zamierzają wyjeżdżać z Polski. Co więcej, ich liczba na rynku pracy w naszym kraju nie ulega dużej zmianie – z danych wynika, że w przypadku etatów tymczasowych przez rok zmniejszyła się ona o 6 proc.
- Nie milkną pytania o potencjalne konsekwencje ukraińskiej ustawy o mobilizacji. Jednak polscy pracodawcy mogą być spokojni.
- Z danych ZUS wynika, że do ubezpieczenia zgłoszonych jest 398 472 ukraińskich mężczyzn (na dzień 31 marca 2024 r.). Ich powrót na Ukrainę byłby dużym problemem dla firm działających nad Wisłą.
- Powodów do obaw raczej nie ma, bo sami zainteresowani – 73 proc. badanych przez Grupę Progres – deklarują, że zostaną w Polsce i nadal będą u nas pracować. Przyznają też, że nie boją się poboru do wojska – twierdzi tak 78 proc. ankietowanych mężczyzn.
- Dobra wiadomość dla firm to fakt, że liczba mężczyzn z Ukrainy pracujących w Polsce wcale nie spada, widoczne są jedynie niewielkie wahnięcia. Porównując 2023 z 2024 r. – liczba zatrudnionych panów z Ukrainy zmniejszyła się o 6 proc.
- Powodów do paniki nie widać też w danych ZUS. Pod koniec lipca 2023 r. do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych zgłoszono 391 287 panów z Ukrainy, tylko o 2 proc. mniej niż w marcu br. (ubyło 7 185 osób).
18 maja 2024 roku w życie wejdzie ukraińska ustawa o mobilizacji. Zmian jest kilka i w kontekście polskiego rynku pracy, gdzie obywatele Ukrainy znajdują zatrudnienie, nie milkną pytania o potencjalne konsekwencje tych regulacji. Ich główne założenia to: obniżenie wieku mobilizacji z 27 do 25 lat, zobowiązanie mężczyzn między 18 a 60 r.ż. do zaktualizowania danych wojskowo-ewidencyjnych osobiście, za pośrednictwem e-mail lub telefonu albo w elektronicznym koncie poborowym w ciągu 60 dni od wejścia w życie ustawy (dotyczy to też osób przebywających za granicą). Ograniczone zostaną też możliwości świadczenia usług konsularnych oraz otrzymania paszportu w przypadku braku prawidłowych wojskowych dokumentów rejestracyjnych oraz w przypadku niezaktualizowania danych w rejestrze. Sąd będzie mógł również ograniczyć obywatelom prawo do prowadzenia pojazdu podczas mobilizacji w przypadku niewywiązania się z obowiązków wojskowych, a założenie elektronicznego konta poborowego będzie dobrowolne.
Strach pracodawców
Wiele obaw z ustawą mobilizacyjną mają pracodawcy i dotyczą one głównie czekających ich problemów z zatrudnianiem mężczyzn ze Wschodu. Tych w naszym kraju nie brakuje. Mimo że część została w swojej ojczyźnie, to spora grupa nie zdecydowała się na ten krok – po wybuchu wojny mieszka i pracuje w Polsce. Z danych ZUS wynika, że w tym urzędzie do ubezpieczenia zgłoszonych jest 398 472 ukraińskich mężczyzn (na dzień 31 marca 2024 r.). Znacząca większość – ponad 93 proc. to panowie w wieku 20-59 lat (371 443 osób) tj. grupa podlegająca pod przepisy nowej ustawy. Ich powrót na Ukrainę byłby dużym problemem dla firm działających nad Wisłą. Jednak powodów do obaw raczej nie ma, bo sami zainteresowani – 73 proc. badanych przez Grupę Progres – deklarują, że zostaną w Polsce i nadal będą u nas pracować. Przyznają też, że nie boją się poboru do wojska – twierdzi tak 78 proc. ankietowanych mężczyzn, a tylko 22 proc. odpowiada, że ma takie obawy i przewiduje problemy z pracą w Polsce po wejściu w życie przepisów mobilizacyjnych.
Statystyki dotyczące mężczyzn bez zmian
Dobra wiadomość dla firm to fakt, że liczba mężczyzn z Ukrainy pracujących w Polsce wcale nie spada, widoczne są jedynie niewielkie wahnięcia. Z analiz Grupy Progres wynika, że w przypadku etatów tymczasowych – porównując 2023 z 2024 r. – liczba zatrudnionych panów z Ukrainy zmniejszyła się o 6 proc. Powodów do paniki nie widać też w danych ZUS. Pod koniec lipca 2023 r. do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych zgłoszono 391 287 panów z Ukrainy, tylko o 2 proc. mniej niż w marcu br. (ubyło 7 185 osób). Biorąc pod uwagę mężczyzn między 20 a 59 rokiem życia tj. podlegających pod nowe przepisy, to spadek również nie jest znaczący – 371 443 do 367 433 mężczyzn tj. o 4 010 osób (nieco ponad 1 proc.).
– Przełożeni zatrudniający obywateli Ukrainy wyrażają zaniepokojenie nowymi regulacjami. Z perspektywy pracodawców obniżenie wieku mobilizacji nic nie zmienia. Co więcej, jeśli sami Ukraińcy deklarują, że nadal zamierzają mieszkać i pracować w Polsce, to konsekwencje ustawy tj. nagłe odejście z firm niemal 400 tys. mężczyzn, nam nie grożą – mówi Magda Dąbrowska, wiceprezeska Grupy Progres. – Skutki tej ustawy są ważne dla mężczyzn pozostających raczej za naszą wschodnią granicą. Będą oni zobowiązani do stałego posiadania przy sobie wskazanych dokumentów, łatwiejsze stanie się też doręczenie powołania do wojska, a przymusowa mobilizacja obejmie większą grupę mieszkańców Ukrainy – dodaje.
Skończy się na zamieszaniu
Do tej pory wyjazd mężczyzn z obywatelstwem Ukraińskim był ograniczony cenzusem wiekowym (zakaz wyjazdu za granicę dla osób w wieku 18 – 60 lat) i ten próg pozostaje taki sam. Zmianie ulega natomiast kwestia wieku właściwego do poboru. Dotychczasowo mężczyźni w wieku 20-27 lat nie byli przymusowo mobilizowani, ale byli powoływani do zasadniczej służby wojskowej. Wraz z tym aktem prawnym granica została przesunięta do poziomu 25 lat, czyli mężczyźni w wieku 20-25 lat będą kierowani do zasadniczej służby wojskowej, a przymusowo mobilizowane będą osoby z grupy 26-59.
Według Magdy Dąbrowskiej, nieco większe zamieszanie może spowodować zarządzenie ukraińskiego MSZ, zgodnie z którym placówki dyplomatyczne tego państwa wstrzymują przyjmowanie wniosków paszportowych, jak i wydanie gotowych już paszportów mężczyznom w wieku poborowym, którzy nie posiadają zwolnienia od wojskowej służby zasadniczej czy mobilizacji. Jednak ten akt prawny co do zasady wcale nie musi pociągać za sobą bezpośrednich skutków dla Ukraińców przebywających w Polsce. W przeważającej większości sytuacji posiadanie przez pracownika ważnego dokumentu podróży nie jest obligatoryjne z perspektywy firm i taką osobę można zatrudniać. Pojęcie „dokument uprawniający do pobytu” nie oznacza, że ma być to paszport. Jeżeli nie pełni on funkcji dokumentu potwierdzającego uprawnienie do pobytu, to pracodawca może zatrudnić cudzoziemca nawet bez paszportu.
Faktyczne ograniczenie będzie odczuwalne przez obywateli Ukrainy w przypadku dalszych wyjazdów. Bez paszportu będą oni mogli dalej przebywać na terytorium RP i tu zarabiać, ale nie będą uprawnieni do podróżowania, z wyjątkiem wyjazdu do Ukrainy.
– Pracodawcy i pracownicy muszą być świadomi nowych wymagań i ograniczeń wynikających z ukraińskiego prawodawstwa, aby odpowiednio przygotować się na ewentualne zmiany w statusie pracowników i dostosować do nich strategie zatrudnienia. To nie pierwszy raz, gdy są oni rzucani na głęboką wodę i muszą odnaleźć się w gąszczu przepisów. Firmy mierzyły się z takimi wyzwaniami w czasie pandemii oraz po wybuchu wojny. Obecna sytuacja również wymaga od nich monitorowania i dostosowania do przepisów, aby zapewnić ciągłość zatrudnienia i legalność pobytu obywateli Ukrainy w Polsce – zaznacza Magda Dąbrowska, wiceprezeska Grupy Progres.